Wiecie jak wyobrażałam sobie mój pobyt w Londynie? Chyba jak każdy. Piękny hotel chociażby St Ermin's (jedyne cztery gwiazdki), mnóstwo pieniędzy na zakupy i ciągła zabawa.
Cóż tak nie było.
Wsiadłam do samolotu na krakowskich Balicach. Musiałam wstać koło 4 by zdążyć na samolot. Jestem głupia bo nawet nie zatroszczyłam się o to by wiedzieć jaką maszyną polecę. Tak więc stewardessa poinformowała mnie, że lecę Ryanairem, wskazała mi miejsce i odeszła. Usiadłam na moim fotelu. Na szczęście przy oknie. Mężczyzna, który usiadł obok mnie przespał przez całe dwie godziny co było dla mnie prawdziwym szczęściem. Dotarliśmy do Stanford koło 8 rano. Brat mojej koleżanki Maciek czekał na mnie z torbą z McDonald's.
- Cześć - rzuciłam słabo.
- Marysia! - chłopak rzucił się na mnie i uściskał. Odpowiedziałam tym samym mimo, że byłam zaskoczona tymi czułościami. - Chodźmy po twoje bagaże - zaproponował i ruszyliśmy po tej takiej śmiesznej taśmy, na której "tańczą" walizki.
- To moje - krzyknęłam na widok mojej różowej walizki.
Kocham różowy. Bo różowy to nie kolor, to styl życia. Ludzie patrzyli na mnie dziwnie. Co z tego, że może byli po 10 godzinnych lotach? Ja byłam wyspana i gotowa do działania. Czasami tańczę. Wtedy właśnie dostałam napadu tańczenia. Wiecie jak komicznie to musiało wyglądać? Dość gruba nastolatka tańcząca na lotnisku wśród walizek i zmęczonych, przepoconych, śmierdzących turystów. Pewnie nie byłoby to tak zabawne gdybym potrafiła tańczyć, no ale nie potrafię. Nie porządnie.
- Chodźmy stąd - zaproponował Maciek ciągnąc mnie za ramię. Na początku stawiałam opór, ale potem przestałam.
Wsiedliśmy do starej, rozklekotanej, srebrnej Hondy Civic. Z przyzwyczajenia chciałam usiąść po prawej stronie samochodu, ale w porę zorientowałam się, że nie jestem kierowcą. Niestety. Maciek szybko dojechał pod mieszkanie. Westminster. Środkowy Londyn. Mieszkanie jak marzenie. Wielkie i drogie.
- Maciek? - usłyszałam kobiecy głos.
- Hello Honey! - odparł chłopak.
- Hi! - kobieta zatrzymała się patrząc na mnie. - This is your sister? - zapytała.
- No - wtrąciłam się - I'm Laura's friend. My name is Maria.
- Oh, Hi. Nice to meet you. - uściskałyśmy swoje dłonie - So, where is Laura? - wymówiła imię mojej koleżanki w taki dziwny, brytyjski sposób. Brzmiało to jak: LORA!
- Still in Poland - mruknęłam. Nie chwaląc się... Jestem dobra w angielskim xd
- Oh! Ale ona tu przyjedzie? - zapytała kobieta nadal po angielsku. ( stwierdziłam, że jak będę pisać po angielsku to będzie głupio, a i ktoś może nie zrozumieć xd)
- Tak, na 18 będzie.
- Wspaniale - ucieszyła się kobieta - Zdążę coś jeszcze ugotować. - wstała, zabrała swoją torbę i wyszła.
- To moja żona Blake - powiedział Maciek - Chodź, pokażę ci gdzie będziecie spać.
Poszłam za chłopakiem wąskim korytarzem. Za białymi drzwiami był pokój, który przez najbliższy miesiąc będę dzielić z Laurą. Otwarłam je powoli. Był śliczny. Nie wielki, ale śliczny. Wprost nie do opisania. Usiadłam na jednym z rozkładanych łóżek. Maciek wręczył mi gazetę. Ach tak. Szukamy pracy. To znaczy ja szukam.
Co mogłabym robić?
Zaznaczyłam trzy ogłoszenia. Trzy, które mnie interesowały.
1. W piekarni.
2. W księgarni.
3. W lodziarni.
Mimo, że w kolejności pierwsza była piekarnia, wpierw zadzwoniłam do księgarni. Z telefonu Maćka.
- Tu księgarnia na Leopold Road w czym mogę pomóc?
- Poszukujecie pracowników?
- Tak. Jeżeli jesteś nastolatką to bardzo cię proszę, przyjdź. - uśmiechnęłam się w duchu.
- Dobrze, to o której mam być?
- 12 - 12:30.
- Do zobaczenia! - rozłączyłam się.
Nie wiem dlaczego miałam wrażenie, że dostanę tam pracę. No i się nie myliłam. Kobieta z którą rozmawiałam była również szefową. Powiedziała, ze spodobał jej się mój głos i praktycznie od tamtego momentu w którym go usłyszała, mam tę robotę. To moja pierwsza praca. W Krakowie owszem pracowałam chwilę jako niania na al. 29 listopada, ale jako normalny pracownik to jeszcze nigdy. Z resztą w Krakowie nie ma pracy dla dorosłych, wykształconych ludzi, a co dopiero dla małolatów.
- I co? - zapytał Maciek, gdy wsiadłam do Hondy.
- Mam tę pracę. - Jego radość była większa niż moja.
- Myślisz, że dla Laury też coś się znajdzie?
- Jasne. Zaznaczyłam jeszcze dwa ogłoszenia, a to i tak tylko to co mnie interesowało.
- Okay.
- Pokaż mi Londyn - poprosiłam. Widziałam, że zrobił to nie chętnie, ale zabrał mnie do centrum miasta.
* zamiana czasu *
Zaopatrzeni w kawę z Amt Coffee idziemy pod Big Ben. Robię zdjęcia wszystkiemu co się dało. Mam mnóstwo zdjęć innych turystów i gołębi. Nie wiem jak wy, ale ja się ich boję. One są wszędzie. Na krakowskim rynku, w Rzymie (w którym byłam na wycieczce szkolnej) i w Londynie. WSZĘDZIE!
Idziemy tak sobie miło,a ja robię zdjęcia jak szalona. Może dzięki temu zauważam jak jednemu gościowi wypada portfel z tylnej kieszeni. Po prostu nie trafił.
Podnoszę go z ziemi i podchodzę do chłopaka.
- Przepraszam?
- Co? Gdzie podpisać? - patrzy na mnie spod ciemnych okularów - O cześć. To gdzie ten autograf?
- Wypadł ci portfel... - mówię pokazując zgubę. Chłopak mierzy mnie wzrokiem.
- Jestem Harry Styles - próbuje oczarować mnie zielenią oczu i swoim nazwiskiem. Oczywiście wiem kim jest Harry Styles i reszta rozwydrzonej bandy zwanej One Direction.
- Fajnie - rzucam obojętnie.
- Nic? Serio? Kobieto co z tobą nie tak? - potrząsa mną za ramiona wyraźnie przerażony. - Przedstawiam ci się. Mówię, że jestem Harry Styles - robi nacisk na swoje nazwisko - a ty nic? Zrobimy to jeszcze raz. - wręcza mi portfel do ręki i odwraca się. - No!! Zaczynaj.
- Przepraszam? - zaczynam ponownie. - Czy to twój portfel?
- Taak?
- Oh! To ty! Z tego boysbandu. Tego co mnie nie obchodzi i jego nazwy nie pamiętam. - krzyczę. Pamiętam. Ale niech sobie nie myśli.
- Przynajmniej wiesz, że z boysbandu - Harry robi zbolałą minę.
- Oh daj spokój! - mówię - Bierzesz ten portfel? Bo jak nie to chętnie się nim zaopiekuję.
- To może jednak autograf? - szczerzy się niemiłosiernie. - No dawaj - ciągnie mnie z dłoń. Poddaję się. Harry zamaszystym ruchem podpisuje się na mojej dłoni.
- Gotowe - mówi, a ja zerkam na rękę. "Zadzwoń" plus jego numer telefonu.
Mam jego numer telefonu. Włącza się w mojej głowie Captain Evil czyli druga ja. Ta bardziej niebezpieczna xd
Skoro posiadam numer Styles'a to mogę się go pozbyć. Znaczy Harrego. Raz na zawsze. Tylko czy chcę. Ale problem jest taki, ze chyba nie chcę. Polubiłam to rozwydrzone dziecko.
Wracamy z Maćkiem do domu. Blake gotuje kolację. Jakieś wegetariańskie danie.
- Cześć - krzyczy z kuchni. - Udało się?
- Tak dostałam tę pracę - opadam na kanapę.
Mój wzrok spoczywa na lewej dłoni. Szybko wstaję i biegnę do łazienki. Moczę dłoń pod wodą i mydlę ją mydłem. Co ta z cholerna chemia, która nawet się nie odbarwia? Ten cholerny debilowaty Styles doskonale wiedział co robi. Może się pomyliłam? Może jednak Harry Styles coś mnie obchodzi?
________________________________________________
pierwszy rozdział nowej historii tym razem o One Direction ( bo poczułam tę moc )
mam nadzieję, że wam się spodoba!
i do następnego! :*
1 komentarz = next
o.O Mr. Styles wkracza do akcji. :) Rozdział ciekawy i ciekawie się zaczyna. Na początku tych dialogów po angielsku, myślałam,że będzie tak zawsze,a tu nagle dalej nie ma :) Najfajniej (według mnie) czyta się kawałek jak Zaczynają gadać. Czekam na next. Pozdrawiam i życzę weny, Niati <3
OdpowiedzUsuńChciałam po angielsku, ale zdałam sobie sprawę, że nie wszyscy muszą znać dobrze angielski, a chcę żeby ten blog był dla wszystkich ;3
OdpowiedzUsuńFajny i ciekawy najlepsza była rozmowa między nimi.
OdpowiedzUsuńCzekam na next zapraszam do mnie
http://ostatniechwile.blogspot.com/
Kurcze a już myślałam, że podszkolę swój angielski. :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment to ten, gdy zaczynają rozmowę od nowa. :)
Oczywiście czekam na kolejną część i życzę weny na obu blogach!
www.all-our-life.blogspot.com
dziękuję ci bardzo! :)
UsuńKiedyś napiszę bloga tylko po angielsku!
To będzie szalone wyzwanie xd
Hahaha ta rozmowa ! :) ( nawet zrozumiałyśmy, hhaha XD )
OdpowiedzUsuńrozdziałek świetny
już nie możemy doczekać się kolejnego ! :*
życzymy weny i pozdrawiamy :*
cudowny :) bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńawgrrr informuj mnie o nowych rozdziałach jak możesz :)
+ pisz po angielsku, a najwyżej po boku tłumacz, bo serio po angielsku jest bardzo fajnie, mi to nie przeszkadza, bo również umiem angielski więc supcio i właśnie jak inni nie to po boku możesz tłumaczyć ^^ ;*** proszzęęęę!!! <3
kc ;*
całuski Nikooo <3