piątek, 14 lutego 2014

Top Secret :< (shhh...)

Hej tu JA!! 
Mam smutną wiadomość w ten THE BEST VALENTINE'S DAY EVER, mianowicie zawieszam bloga! 
nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię, ale ilość komentarzy i brak pomysłów mnie przytłoczyła xd
Wciąż prowadzę All you never say gdzie wszystkich serdecznie zapraszam. 
i oczywiście będę dodawać posty na Midnight Memories, może już nie tak nie przyjemne jak ostatnio, ale będą :)

Mam nadzieję, że będziecie mnie mimo wszystko odwiedzać <3 <3 

HAPPY VALENTINE'S DAY!!

PS. Dostałam dzisiaj najlepszą płytę EVER :*


Mój Instagram: @batorishere :p

środa, 12 lutego 2014

13. Price Tag. (Night in neighbour's house)

*Niall*

- Na pewno możemy wejść? - pyta Mary, gdy stoimy, już od dłuższego czasu, przed drzwiami dużego, ceglastego domu.
- No właź - mówię, a ona posłusznie wchodzi do środka. - Tom! - krzyczę od wejścia.
- To ty Niall? - pyta Giovanna stając obok mnie w przejściu do kuchni.
- Oh my Katniss!!* - zapowietrza się Mary.
Widzę nie opanowaną radość na jej twarzy. To miłe, że udaje mi się tak zadziałać na tę dziewczynę.
- Wait Oh my Katniss? - dopytuję bo nie bardzo ogarniam o co chodzi.
- Zamiast 'O mój Boże' - odpowiada dziewczyna.
- Ty musisz być Mary - rzuca przyjaźnie Gi.
- Oranyścieoranyścieoranyście! Znasz moje imię! - krzyczy brunetka.
- Czyżbyśmy mieli gości? - do kuchni wchodzi Tom.
Mam wrażenie, że Mary zaraz zemdleje, ale ona zamiast tego zaczyna skakać i piszczeć z radości, a na koniec mocno tuli Tom'a. Chłopak również ją przytula, a ja czuję dziwne ukłucie w sercu. Ignoruję je i idę za Giovanną do kuchni.
- Chcecie coś do picia albo do jedzenia?
- Nie - mówi Mary wpatrzona w Fletcher'a. Jednak Gi znając mnie, podsuwa mi pod nos talerz z kanapkami.
- Więc Mary - zaczyna Tom - jesteś z Polski, tak?
- Dokładnie. To taki kraj graniczący z Niemcami, mamy Morze Bałtyckie. Jeżeli coś ci w ogóle to mówi - kończy Mary, charakterystycznym dla siebie stwierdzeniem, że ty i tak nic nie wiesz.
- Widzisz, sprawdzałem na internecie i wiem gdzie to jest. Stolicą jest Warszawa, czy ty jesteś z Warszawy?
- Are you kidding? I hate Warsaw. It's awful**- brzydzi się dziewczyna.
- Więc z którego miasta jesteś?
- Cracow
- Something more***?
- Kraków był stolicą, ale jeden z naszych króli zachorował i lekarz powiedział mu, że musi wyjechać na wieś by oddychać wiejskim powietrzem. Dlatego przeniósł stolicę do Warszawy - ostatni wyraz wymówiła okropnym obrzydzeniem.
- Wow. It's really interesting! - cieszy się Tom. - What else about Poland?****
- Ugh. I don't know. Do you know something about First or Second World War?*****

Mary mnóstwo czasu spędza na opowiadaniu, swoim uroczym, kaleczonym angielskim o Polsce.

- Are you singing?****** - pyta
Fletcher w pewnym momencie.
- Now? I avoid singing. My voice is not good enough.*******
- Why? Let's see!- rozkazuje Tom. - What do you want to sing?********
- Maybe Price Tag by Jessie J?

Tom przynosi gitarę i zaczyna grać. Mary jest trochę onieśmielona, ale miły wzrok Giovanny, na którą Polka co chwila zerka, dodaje jej otuchy.
- Seems like everybody's got a price I wonder how they sleep at night
When the sale come first and the truth comes second just stop for a minute and smile.

Tom dołącza się z chórkami, ale to Mary rządzi tą piosenką i jest świetna. Ma niesamowity głos. Taki z lekką chrypką.
I znów moje serce kłuje.

To strasznie nie miłe uczucie. Za każdym razem, gdy jestem w otoczeniu Mary czuję się dziwnie.
Wolałbym żeby mnie przy niej nie było. Ale z drugiej strony coś mnie do niej ciągnie.
Wolałbym żeby jej z nami nie było.
Harry tak na prawdę wcale jej nie potrzebuje i nie kocha. On po prostu nie może żyć bez dziewczyn.
To dlatego Louis nas zostawił. Przez głupie przyzwyczajenia Styles'a nasz zespół się rozpada.
Bo Harremu zachciało się miłości.
I pewnie wszystko byłoby w porządku, gdyby jego "wybranką" nie była Mary.
Nie czuł bym się wtedy tak bardzo niechciany.

- Are you alright, Niall?*********- słyszę ten dziwny akcent, w którym zakochał się Styles. Brunetka łapie mnie za rękę. Przez ułamek sekundy wpatruję się w te przypominające zielone oliwki, oczy. Wątpię, że Mary również coś poczuła. Ale ja wiem, że ze mną nie jest już dobrze.
- Come on, Niall. Let's go!********** - Tom wyciąga mnie z kuchni. Słyszę jak Mary i Gi szepczą coś do siebie. Obie są niesamowite i obie NIE moje.

*Perrie*
- Nie Harry, nie wiem gdzie jest Mary.

Uwielbiam znajomych mojego narzeczonego są cudowni. Zawsze dzwonią/przychodzą w najlepszych momentach. Tym razem Harry natrafia na moment w którym biorę wielką kąpiel. Mam nawet szampana w lodzie, truskawki w czekoladzie i dobrą książkę. Brakuje mi tylko paru problemów.

- Ktoś musi wiedzieć, a Zayn?
- Zayn'a nie ma, poszedł z Liamem na piwo, może Niall? - poddaję propozycję.
- Ten idiota urwał się wcześniej. Nie chciał konfrontacji z Lou, do której i tak nie doszło. Mówił też coś, że źle się czuje.
- To może powinien być u siebie w domu?
- Em... Sprawdzę to.
- Powodzenia.

Wyciszam dzwonek mojego telefonu i oddaje się rozkoszy.
Po godzinie do łazienki wchodzi Zayn.
- Gdzie ta dziwka? -
'Wchodzi' to chyba zbyt delikatne słowo.
- O kim mówisz? - pytam spokojnie upijając łyczek z kieliszka.
- Nowa przyjaciółeczka, turystka, dziwka Styles'a...
- Szukasz Mary?
- Tak, kur*a.
- No tu jej nie ma - odpowiadam z szerokim uśmiechem rozglądając się dookoła.
- A gdzie jest? - Zayn zmienia ton, teraz jest już opanowany i moczy jedną rękę nabierając piany.
- Zapytaj Harrego.
- On jest na dole. Liam też.
- A ten blondyn?
- Niall gdzieś zniknął. Ale to mu się zdarza, spokojnie.
Czy to troszkę nie podejrzane?

Niall najpierw się zrywa, potem gdzieś znika i Mary również. Jak dla mnie to oni są razem. Nie mówię o tym chłopakom. Za nim oni ewentualnie doszli by do znaczenia moich słów, zastała by nas zima.

- Ta dziewczyna działa mi na nerwy - słyszę mój ukochany głos.
- Weź jej wszczep jakiś chip czy coś. Zawsze prościej namierzyć.
- Może po prostu z nią pogadaj? - poddaję luźny pomysł wchodząc do salonu.
Widzę, że oni nawet z zaginięcia potrafią zrobić niezłą zabawę. Jedynie tylko Harry zachowuje się jakby choć trochę dbał o Mary. Mój Zayn i Liam grają w coś na telewizorze i zajadają się pizzą. Opróżnili już cztery puszki piwa i kilka butelek Pepsi, której mamy wiecznie pod dostatkiem odkąd chłopcy grali w reklamie tego świństwa, rok czy dwa lata temu.

- Cześć Perrie - mówi Liam nawet na moment nie przerywając wpatrywania się w ekran.
Czuję, że na nic się im nie zdam dlatego idę do siebie, gdzie zaczynam czytać książkę.

*Mary*
Jestem tak podekscytowana,  pod wrażeniem, szczęśliwa i w ogóle, że z tej radości o mało nie pocałowałam Niall'a. Jestem mu dozgonnie wdzięczna za to co dla mnie zrobił, a czego nigdybym się nie spodziewała.
Tom i Giovanna są przewspaniałymi ludźmi i chętnie bym została u nich przez całe swoje życie, ale trzeba już się zbierać bo zegar wybija drugą w nocy.
- Niall? - szukam chłopaka w korytarzu, w którym zniknął.
Widzę go w takim jakby studiu (Tom, ma w domu studio!! <3) rozmawiającego z Tom'em. Nie są uśmiechnięci. Ja i Captain Evil jesteśmy cholernie ciekawe o czym oni gadają, ale gdy zastanawiam się jak zareagować, drzwi się otwierają.
- Hi Mary - mówi Tom, a moje serce mięknie. Tak szybko zapamiętał moje imię.
Nie jest ono jakieś koszmarnie trudne do zapamiętania i jest podobne praktycznie w każdym języku, co jest super bo mogę wyjechać gdzie tylko chcę i nie będzie problemów z moim imieniem. - How are you?*********** - pyta wkładając ręce do  kieszeni swoich dresowych spodni. Jego akcent jest tak genialny, że nawet, gdy bardzo, bardzo, BARDZO słabo znałam angielski rozumiałam wszystko co mówił. Mniej więcej dzięki jego video blogom nauczyłam się języka.
- Fine. But maybe just a little bit tired - szczerzę się niemiłosiernie do miłego okularnika. - It's getting late...************
- Powinniśmy już iść - dodaje Niall i jest moim wybawieniem.
Uśmiecham się do niego miło, ale on odwraca wzrok. Zupełnie nie rozumiem dlaczego Niall dziwnie się zachowuje. Jest jakby trochę skrępowany. Nie był taki, gdy siedzieliśmy w domu Harrego na kanapie... o moja mateńko, Harry!! Wyjmuję z kieszeni czarnej, skórzanej spódnicy mojego różowego HTCka, którego kocham. Tak wiem, to dziwne, ale ja po prostu przywiązuję się do takich rzeczy. Mój plecak w stylu vintage, moje serduszkowe Converse, moja koszula w kwiatki i branzoletka z Kosogłosem...po prostu, bez nich czuję się nie pewnie. O dziwo nie mam ani jednego nie odebranego połączenia.
- Pożegnaj się - rozkazuje sucho Niall - Wychodzimy.
Zdążam jeszcze przytulić Gi i uścisnąć dłoń Tom'a, który na odchodnym mówi, że ma nadzieję na następne spotkanie. Patrzę na blondyna wyczekująco, ale on nawet nie zaszczyca mnie spojrzeniem.
Gdy drzwi za nami się zatrzaskują pytam:
- What's wrong?*************- Niall się zatrzymuje. Teraz jego niebieskie oczy przewiercają mnie na wylot. Matko. Co jest nie tak? Boję się jego reakcji. Stoimy chwilę w bez ruchu, ale Niall otwiera drzwi swojego samochodu i wsiada do środka. Zapala silnik i światła, a ja nadal tam stoję. Dopiero, gdy chłopak na mnie trąbi, wracam do rzeczywistości.

*O moja Katniss! (Ja na serio tak mówię xd to z deczka dziwne, ale w moim stylu)
**Żartujesz? Nienawidzę Warszawy. Jest okropna. (Nie chcę nikogo obrazić. Chcę po prostu pokazać, że Mary jest specyficzną postacią)
***Coś więcej?
****To na prawdę interesujące! Co więcej/innego o Polsce?
***** Ugh. Nie wiem. Wiesz coś o I lub II Wojnie Światowej?
****** Śpiewasz?
*******Teraz? Unikam śpiewania. Mój głos nie jest wystarczająco dobry.
********Dlaczego? Zobaczmy!
Co chciałabyś zaśpiewać?
*********Wszystko w porządku, Niall?
**********Chodźmy, Niall.
***********Cześć Mary. Jak się masz?
************W porządku. Choć może trochę zmęczona. Robi się późno...
*************Co jest nie tak?

______________________________
O raju!! Tu jest aż 13 gwiazdeczek :* jak to w ogóle możliwe? Tyle angielskiego!
I jak wam się podoba kolejny rozdział z Życia Mary? Jak dla mnie trochę słaby xd
No i nie mogę dodać zdjęcia, bo korzystam z telefonu ;c
Pozdrawiam czytających i liczę na komentarze.
Dodam zdjęcia, bo chcę wam pokazać serduszkowe Converse <3
Jakby ktoś chciał mogę podać Instagrama. Piszcie w komentarzach!

środa, 5 lutego 2014

12. We can go to sleep :>

*Mary*
- Zostaw mnie! - krzyczę.
Harry nadal się do mnie zbliża. Nie wiem co mu chodzi po głowie, ale nie jest to nic dobrego.
- Gdzie byłaś? - pyta siadając na rogu łóżka.
- W mieście z Perrie.
- Dlaczego wróciłyście tak późno?
- W ogóle powinieneś się cieszyć, że tu wróciłam - burczę oplatając rękami kolana.
- I'm very glad you are here* - odpowiada i kładzie się na łóżku.
- Can I go to sleep?** - przewracam oczami.
- Yes, WE can - stawia bezczelny nacisk na drugie słowo. My. Nie ma żadnych 'nas'. Jestem ja. A potem jest Harry. I reszta załogi.


Wiecie jak bardzo chęć przytulenia się do niego nie daje mi spać? Bardzo. A nawet bardziej. Gdzieś koło 4 rano nie wytrzymuję i dotykam jego rozgrzanego torsu. Czuję przyjemny dreszczyk, Styles chyba również, bo mruczy przez sen niczym kot. Wtulam się w jego ramiona i spokojnie zasypiam.
Wszystko jest pięknie, jednak oczywiście musi się spieprzyć bo nagle słyszę dzwonek telefonu Harrego.
- Odbierz - mówię bardzo zaspanym głosem. - Co? A tak - Harry obraca się by wziąć swój telefon z szafki, ale jakimś cudem ląduje na podłodze. Ściąga też kołdrę w którą jestem owinięta, więc ja spadając, natrafiam na niego, a nie na moją bliską przyjaciółkę - podłogę.
Oboje wybuchamy śmiechem. A potem Hazza mocno mnie całuje.

 To pierwszy taki pocałunek w moim życiu. Wcale nie chcę żeby się kończył, jednak telefon Harrego nawet na minutę nie przestaje dzwonić. Chłopak puszcza mnie i zerka na ekran.
- Co cholera? - natychmiast się podnosi i zaczyna zbierać swoje ciuchy.
- Mary, ja cię bardzo przepraszam, ale muszę lecieć... gdzieś tam...do chłopaków.
- Oh...okay.
- Naprawdę?
- Go! - uśmiecham się do niego. Harry delikatnie łapie mnie za rękę, całuję mnie w czoło i wychodzi. Słyszę trzask wejściowych drzwi.
Rozwalam się na pachnącym Hazzą łóżku i patrzę w sufit. Głowę mam pełną dziwacznych myśli, ale Captain Evil usilnie stara się odciągnąć ode mnie wszystkie problemy. Po kilkunastu minutach zasypiam ponownie.

Budzi mnie nagła chęć muzykowania. Macie tak czasem, że jak nie pogracie, albo nie pośpiewacie to was rozwala od środka??
W pokoju na ścianie wisi gitara, ale nie robi ona na mnie zbytniego wrażenia, bo niczym nie równa się z moim lazurowo-błękitnym sprzętem. Po za tym gitara to jednak nie moja bajka. Zawsze chciałam być perkusistką to bardzo super zajęcie. Również trudne, ale przecież ja potrafię wszystko.
Kierowana muzycznym instynktem ruszam na poszukiwania.
Gdy na końcu mojej mozolnej drogi natrafiam na zamknięty pokój wybucham płaczem.
To tak jakby zgubić lizaka i nie móc go dać dziecku... Nie. To bez sensu.  W każdym razie wewnętrzna potrzeba nie spełnia się i wyjada mnie od środka. Przez dziurkę od klucza próbuję zrozumieć co jest tam w środku i dlaczego nie można tego zobaczyć. Niestety ten kretyn, który coś tam ukrył pomyślał również o zatkaniu tej dziurki.
Nieszczęśliwa schodzę na dół. Nagle w salonie dostrzegam półkę z płytami CD. Szybko przeglądam ją szukając czegoś znajomego. Moje serce bije szybciej, gdy natrafiam na moją pierwszą poważną płytę.
Wkładam ją od odtwarzacza i puszczam numer 18.
Przez wiele lat była to moja ulubiona piosenka, słowa i melodię znam na pamięć tak, że nawet o 12 w nocy mogłabym sobie pośpiewać.
Gdy kawałek leci już 100 raz, a moje gardło przestaje współpracować (tag, wiem, mam strasznie słabe gardło) padam zmęczona na kanapę.
- Cześć - nawet nie mam siły by podskoczyć z przerażenia.
- Harry poprosił, żebym sprawdził co u ciebie.
- W porządku, Niall.
- Co robiłaś cały dzień?
- Minął cały dzień?
- Yup.
Ugh. Przez cały dzień nie zerknęłam na zegarek.
- O której byliście umówieni z Harrym?
- O 12. - tak długo spałam? Licząc tak, ze trzy godziny po tym jak Hazza wyszedł idzie się załamać. Kalkulując zmarnowałam cały dzień mojej brytyjskiej przygody. Dobrze, że doba obejmuje też noc.
- Zróbmy coś szalonego! - proszę. Chłopak patrzy na mnie jakbym powiedziała coś głupiego.
- Harry won't be happy***...
- Who cares?? ****
- Skoro tak.

*Niall*
Mary szybko się przebiera w czarną, skórzaną spódnicę, niebieską, flanelową koszulę i zakłada te czarne buty na platformach. Wygląda fajnie.
Wsiadamy do mojego samochodu. Zupełnie nie wiem gdzie jechać, ale dla Mary to nie problem. Mówi, żebym po prostu jechał przed siebie. Gdy tylko odjeżdżamy widzę samochód Harrego na końcu ulicy. Automatycznie przyśpieszam. Miałbym koszmarne problemy, gdyby nas zauważył.
- Czy to był Harry? - pyta dziewczyna zerkając w boczne lusterko.
- Dokładnie - odpowiadam z niemrawym uśmiechem.
- Niech się pomartwi.
On cały czas się o ciebie martwi.


* Jestem bardzo szczęśliwy, że tu jesteś!
** Mogę iść spać?
*** Harry nie będzie zadowolony...
****Kogo to obchodzi?
_________________________________
Słucham The Pussycat Dolls!!! bez hejtów :)
ugh. nie wiem co napisać xd
anyway POZDRAWIAM WSZYSTKICH Z FERII!!! ~ już ich nienawidzę :)
tag bardzo pozytywnie. Kraków, pozdrawia :* 
KOMENTUJCIE!! 
ps. lubię tego Hazzę w łóżku ^__^

sobota, 1 lutego 2014

11. Don't talk to me!!

*Zayn*
Skoro Harry i Mary są już razem to do zajęcia zostaje tylko Niall. Szczęście takie, że temu chłopakowi starczy dobra pizza i już jest w niebie.
- Myślisz, że ta Mary poszłaby ze mną na zakupy? - pyta Perrie siadając obok mnie przy porannej kawie.
- Co proszę? - krztuszę się francuskim rogalikiem. Jeszcze brakowało mi tego żeby moja narzeczona chciała się spotykać z dziwkarską turystką Harrego. Nie żebym coś do niej miał, ale nie podoba mi się ta sytuacja. No i Mary jest dość pyskata... Nie chcę żeby Perrie tak mi się zmieniła.
- Po co chcesz się z nią spotykać? Nie wystarczą ci dziewczyny z Little Mix?
- Zayn. Co z tobą? To tylko dziewczyna. Co ona może mi zrobić?
- Nie wiem - szepczę.
- Ej, a tak w ogóle to co stało się z jej głową? Dlaczego miała bandaż?
- To moja wina. Nie za bardzo umieliśmy ją wnieść do domu - przeczesuję dłonią włosy. Edwards patrzy na mnie wyczekująco. - W pewnym momencie uderzyła głową o framugę...
Dziewczyna kręci głową zupełnie mi nie wierząc.
- Zayn, głuptasie... Chcesz mi powiedzieć, że walnęła głową o ścianę, gdy ją wnosiliście?
Nagle przybiera tak poważną minę, że zaczynam się jej bać.
- Don't talk to me* - rzuca i wybiega z domu.
Tłumaczę to sobie, że zapewne jest z kimś umówiona i nie chce się spóźnić, ale wiem, że to nie prawda.

*Perrie*
Nadal nie mogę uwierzyć, że mój narzeczony, a za niedługo ojciec moich dzieci zachowuje się tak...niedorzecznie. Jak mógł zrobić coś takiego, takiej miłej dziewczynie jaką jest Mary?
Cieszę się, że Harry ją odnalazł. W końcu będę miała koleżankę dobrze znającą tą bandę. Kto wie? Może nawet się zaprzyjaźnimy?
Jadę do domu Harrego by spotkać się z Mary. Strasznie chciałabym ją lepiej poznać. Nie rozumiem co Zayn do niej ma. Jest miła, fajna, ładna, dobrze się ubiera i jego przyjaciel jest w niej zakochany.
To musi być okropne. Przyjechać na wakacje, do miejsca, którego pewnie w ogóle się nie zna, spotkać jakiegoś dziwnego gościa, który śledzi cię, a na dodatek przez jego kolegów zostajesz ranna. Normalnie jak w jakimś filmie.
Docieram do domu Stylesa i od drzwi słyszę krzyki. Rozpoznaję trzy głosy. Jeden to na 100% Harry, drugi Niall, a trzeci to chyba Mary.
- Don't touch me!** - słyszę żeński głos, uśmiecham się pod nosem. Wchodzę do domu uprzednio trzy razy pukając, a że nikt mi nie otwiera to pcham się tam sama.
- Hi Perrie! - woła Niall nie przerywając łaskotania Mary, leżącej na podłodze w salonie. Wiecie jak bardzo dziwi mnie ta scena?? Niall?
Niall Horan zajmuje się czymś innym niż jedzenie?
Albo blondyn nam zwariował, albo Mary jest na prawdę niezła.
- What are you doing here***? - pyta Harry pojawiając się nagle koło mnie.
- Oh... Chciałam wybrać się z Mary na zakupy...
- Chętnie pójdę! - krzyczy  brunetka podnosząc się z podłogi.
Na początku rozmowa się nam nie klei, ale, gdy Mary zatrzymuje się przy salonie gier i zaczyna szaleć na symulatorze motoru bawimy się jak nienormalne. Dziewczyna jest w tym tak dobra, że ogrywa nawet dwóch chłopaków wygrywając zakład. Mężczyźni są pod wrażeniem i  chcą wziąć od niej numer, ale Mary zbywa ich mówiąc, że jest zajęta.
- Dawno tak się z nikim nie bawiłam - mówię, gdy siadamy w McDonald's.
- What about Zayn****? - pyta odpakowując swojego Cheeseburger'a.
- Mam na myśli dziewczyny...
- Aha - mruczy. - Wiesz Perrie, mam wrażenie, że skądś cię znam.
- Ale to dobrze czy źle? - pytam zaskoczona.
- Nie wiem. Chyba dobrze.
- Znasz Little Mix?
- Nie?
Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Czy w tej, zabitej deskami dziurze z której ona pochodzi, nie ma internetu?
- Naprawdę nie? Byłyśmy w X Factorze...
- Komercja - buczy Mary.
- No coś ty? - oburzam się. Nie mogę pozwolić by ktoś obrażał miejsce, w którym zaczęłam i gdzie 'zyskałam  imię'. Po za tym na prawdę nie jest źle, a nawet coraz lepiej. Nikt nie czepiał się, że wychodzę za Zayn'a, co wzięłam, za takie jakby błogosławieństwo ze strony naszych menadżerów.
- Powiedz mi - zaczyna dziewczyna celując we mnie, nie otwartą jeszcze rurką do coca coli - dlaczego śpiewasz?
- Ale jak to, dlaczego śpiewam?
- No dlaczego to robisz? - rozrywa papierowe opakowanie, trafia rurką w otwór i siorbie.
- Bo to kocham - odpowiadam.
Mary unosi brew. A potem wybucha śmiechem.
- Tylko dlatego? Ja na przykład śpiewam bo można dużo zarobić...wiesz...jak już się stanie sławnym.
- Śpiewasz?
- Tak. Nie słyszałaś o mnie? Byłam w American Next Top Model... - uśmiecha się chytrze.
- Aha - odpowiadam. Czy ta dziewczyna ma mnie za głupią?
- Perrie? Czy ty się na mnie gniewasz?
Szczerze nie wiem co odpowiedzieć...
- O matko! Czy wy ludzie nie macie żadnego poczucia humoru? Nie ważne. W każdym razie NIE śpiewam. Unikam tego.
Chciałabym zapytać dlaczego, ale boję się redakcji Mary. W ciszy kończymy jeść niezdrowe jedzenie i ruszamy dalej.

*Niall*
- To nie normalne, stary! - wrzeszczy w słuchawkę Hazza.
- Co się stało? - pytam zasypanym głosem przykładając telefon do ucha.
- Jest grubo po północy, a jej nadal nie ma!
Podnoszę się automatycznie z łóżka.
- Chcesz powiedzieć, że ci zwała?
- Nie zwiała, nie zwiała... Poszła z Perrie na zakupy i nie wróciła.
- Wychodzi na to samo, albo nawet gorzej...
- Przestań mnie straszyć i lepiej powiedz co mam zrobić! - jego niski głos huczy w mojej głowie. To nie możliwe. Przecież nie wypiłem, aż tak dużo. Butelka Jack'a Daniels'a nadal stoi...cóż jest pusta. A najgorsze jest to, że obok niej stoi jeszcze jedna butelka, również pusta. To zabawne i katastroficzne, że odkąd wyszedłem od Harrego opróżniłem dwie butelki alkoholu.
Co się z tobą dzieje Niall?
- Ej, Horan jesteś tam?
- Ee. Co? A tak jasne.
- No to okay. Dzwonię na policję.
- Tak. Co? Ale, że co? Jak to na policję? I co im powiesz? Dziewczyna, którą przetrzymuję siłą w domu mi uciekła. Potrzebuję ją by...
- Zamknij się. - słyszę zamieszanie po drugiej stronie i cichy żeński głos.
Głos, który działa mi na nerwy i na pijaną głowę tak, że rzucam swoim iPhone o ścianę.
Mary do niego wróciła.

* Nie odzywaj się do mnie.
** Nie dotykaj mnie.
*** Co tutaj robisz?
**** A co z Zaynem?
_______________________________
Cześć Wam!!
Miałam dzisiaj straszną kłótnię z rodzicami, że niby nic nie robię i w sumie nie umiem sobie z tym poradzić. Wiecie staram się jak potrafię, a tu zawsze jest źle.
Ale ja nie potrafię być taką jaką oni mnie chcą...
Wracając do tematu...
Kto jest za 15 komentarzami do następnego??
Pozdrawiam Miss Pinkblood ;3