poniedziałek, 27 stycznia 2014

10. Kinda Werid o.O

Schodzimy na dół, na kanapie siedzi Niall, Zayn i jakaś blondynka. Dziewczyna uśmiecha się na mój widok.
- Perrie Edwards - przedstawia się.


- Mary - mówię patrząc na nią uważnie. 
- Jestem narzeczoną Zayn'a.
 Ugh. Czyli jest jeszcze barwniej. Mam wrażenie, że znam tą całą Perrie. Co to za durne imię?
- I want go to my home - jęczę.
- Uspokój się - syczy do mnie brunet, który prawdopodobnie ma na imię Liam. Harry bierze mnie w swoje ramiona i mocno tuli. Szepcze mi coś do ucha, ale nie wiele rozumiem. Jego ciepły oddech na mojej szyi sprawia, że tracę kontrolę nad swoim ciałem. Po prostu rozpływam się w jego rękach. To trochę dziwne, ja i Harry zachowujemy się tak jakbyśmy się znali od dawna, a nie od godziny.
- To co Zayn, ustaliliście kiedy ślub? 
Zayn i blondyna właśnie ogłosili swoje zaręczyny. Świetny se moment wybrali.
- W listopadzie.
Jak dobrze, że mnie już nie będzie.
- Po co kazałeś nam tu przyjść? - pytam patrząc na Liam'a.
- Can we talk?
Wstaję z podłogi na której siedziałam z Harry'm.
- Just we, Harry. Mary and me.
Niepewnie puszczam dłoń Styles'a i idę za brunetem.
- It's stupid. You and Harry. It's that love? Real love?
Three hours ago you thought he's a freak but now you love him? I don't think so. I like you, and my guys too. But nobody wants to be hurt.
Zaskoczyło mnie to co powiedział.
Oni mnie lubią...
- Liam... - zaczynam niepewnie - I don't know... - jąkam - I'm not in love with Harry. I like him, but I don't know him. He's handsome, and famous... - tak, Mary, przecież Liam wcale nie wie jak bardzo sławny jest jego kolega z boysbandu. -  I think, I can love him. In the future when I will know him better than I know him right now.  And I don't want to hurt nobody.
Patrzymy na siebie. Liam stwierdza, że się rozumiemy i odchodzi. Ja, mimo, że zrozumiałam, nadal nie jestem pewna co mam zrobić.
Uciekaj!
Krzyczy Evil w mojej głowie.
Wkopałam się w niezłe gówno.
A wcale tego nie chciałam.
Wychodzę z kuchni i kieruję się do wyjścia.
- Mary! - ktoś za mną woła. Nie obracam się, tylko idę dalej, jestem już prawie przy drzwiach, gdy czuję na swoim ramieniu dłoń.
- Nie idź jeszcze - prosi blondyna - Wiesz jak to jest być jedyną dziewczyną wśród czterech pajaców...
- I must go! - mówię stanowczo.
- Zostajesz - brunet wciąga mnie z powrotem do salonu. Siłą. Sadza przy Harry'm i każe mu mnie pilnować.
Jestem udupiona!
- Laura będzie się martwić! - próbuję ich przekonać, że powinnam jednak wrócić do domu.
- Nie sądzę - odpowiada Zayn.
- Co? - warczę.
- To ona dała Niall'owi, twój numer i namiary... Po za tym Harry, rozmawiał z nią przez telefon, jak spałaś...
Nie słuchałam już co dalej mówi Liam.
Laura mnie w to wkopała. Ona im wszystko wygadała. Oszustka.
To ja muszę siedzieć z tymi chorymi psychicznie debilami.
I z Perrie.
- Harry, może weźmiesz Mary na górę - proponuje blondyna.
- Yhm.
Razem z Harry'm idziemy po schodach. Jego pokój jest przestronny i nowoczesny. Mimo porozrzucanych ubrań, jest tu bardzo przytulnie.
Dzięki temu stwierdzam, że Harold jest normalny. Nie ufam ludziom, którzy utrzymują porządek w pokoju. Są tacy porządni... Zupełnie nie pasują do mojej spontanicznej natury.
Harry zgarnia ubrania z białej pościeli i wrzuca je byle jak do szafy.
Uśmiecham się. Dokładnie tak samo sprzątam swój pokój.
 
Cała ta nowoczesność tego domu przyprawia mnie o dreszcze. Zamiast tych metalowych, technologicznych nowinek, wolałabym tu meble z antykwariatu. Od razu czułabym się pewniej.
Przebrana we własną piżamę! (Harry przywiózł moje rzeczy spakowane przez Laurę) ruszam do kuchni. Jest już bardzo późno i wszyscy goście opuścili dom Styles'a, choć równie dobrze zaraz mogą tu wbić, bo nie wiadomo czego się po nich spodziewać.
Nalewam wody do szklanki i zażywam wszystkie moje lekarstwa.
- What are you doing? - pyta Harry, a ja podskakuję z przerażenia.
- I...I.. This is... I'm... - żywcem nie wiem co powiedzieć.
- Mam tylko nadzieję, że nie próbujesz się zabić - mówi chłopak i wraca do góry.
Idę za nim. Harry zdejmuje spodnie i koszulę i kładzie się na łóżku. Klepie miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym się obok niego położyła. Jestem tak zmęczona, że nie myślę racjonalnie.
Kładę się obok Harrego.
To takie dziwne.
On obok mnie jest praktycznie nagi!!
Śmieszy go moja piżamka w misie.
Pewnie chciałby, żebym się jej pozbyła i robiła z nim dziwne rzeczy na tym łóżku, ale nie. Ja nie z takich!
Harry opowiada mi różne rzeczy. Nawiasem mówiąc, usypia mnie swoim niskim, "grobowym" głosem. Mogłabym nigdy nie wstawać i słuchać wyłącznie jego dźwięku. Czuję się tak jakbym znała Harrego od zawsze. Nie czuję się ani trochę skrępowana, ani niepewna. Z Harry'm wszystko jest w porządku.
To śmieszne, ale 100 razy lepiej rozumiem to co mi mówią niż sama potrafię się dogadać. (To może przez to, że cały ostatni rok oglądałam seriale wyłącznie w języku angielskim).

Gdy budzę się rano Harrego nie ma już obok mnie. Słyszę dwa podniesione głosy dochodzące z dołu mieszkania. Z tego co się domyślam rozmawiają o mnie używając cały czas wyrazu 'she'.
Ubieram się w moją ulubioną bluzkę z wiele znaczącym zdaniem 'Call my agent' i długie spodnie od dresu.
- Good morning! - mówię wchodząc do kuchni. Harry i Niall patrzą na mnie uważnie, gdy wyciągam z lodówki sok pomarańczowy i piję go prosto z butelki.
- Ugh!! It's awful! - brzydzę się. Chłopcy wybuchają śmiechem.
- Wyspałaś się? - pyta Harry i całuje mnie we włosy. Odstawiam butelkę.
- Zadziwiająco, tak!
- To dlatego, że spałaś że mną! - Harry porusza zabawnie brwiami. Czuję jakby właśnie tego było mi potrzeba od zawsze. Harrego.
- I don't think so - dodaję mrużąc oczy.
- Nie zaprzeczaj! To tylko dzięki mnie - bierze mnie w ramiona i mocno tuli, tak jakby chciał wycisnąć moje wnętrzności.
- Mary! Jak ty się zachowujesz? - karci mnie Captain Evil, ale nie widząc mojej reakcji zatapia się w niesamowitych ustach Harrego. Niall jęczy, ale na jego szczęście w kieszeni moich spodni dzwoni  telefon.
- Halo?
- Mrs Styles!! - krzyczy Laura przez telefon, tak głośno, że nawet Harold wszystko słyszy.
- What's wrong with you, Laura?
- Ugh. Angielski? Już rzygam tym językiem. Wszędzie gdzie tylko wyjdę to jakieś 'Good morning, sir! How are you, sir? Can I kill you, sir?'.
- Nie przesadzaj. Isn't it weird that everything sounds better in English?
- Skończ. Mów lepiej jak ci było... Czy wy może...
- Ależ skąd! - przerywam jej. - Excuse me - omijam Harrego i idę do góry.


__________________________________
kinda weird!!!!
 tum tu ru rum tu ru rum!!! ROZDZIAŁ 10!!!!
kto się cieszy, że Mary została u Harrego na noc??
ja baaardzo :)
no akcja mi się rozkręca xd
który z rozdziałów najlepsiejszy??
chyba po pierwszym wszystko idzie niestety gorzej :c

a i zapraszam na mój pierwszy rozdział: http://nialllovebigos.blogspot.com/

do następnego i dzięki za palindromowe komentarze pod poprzednim postem :*

czwartek, 23 stycznia 2014

9. Kiss (awwww :*)

- Jak ona nas nazwała?
- Super zajebiści?
- Super. Hiper. Zajebiści.
- Co ona sobie niby wyobraża?
- Cicho, bo jeszcze usłyszą.
- Styles jest w zupełnie innym świecie, a ona...
- A co jeśli ona nie żyje?  Zayn, mówiłem ci, żebyś tak mocno nie walił.
- To mogłeś sam to zrobić Niall.

Czuję ogromny ból w mojej głowie. Otwieram oczy i widzę Harrego. Jego rozpromieniona twarz wisi nade mną i patrzy czule. Prawą ręką dotykam głowy. Czuję coś mokrego i lepkiego na palcach.

- Co jest, kur*a? - słyszę.
- Obudziła się.
- Krwawi - ktoś rzuca się na mnie. Ma zimne dłonie, ale jego głos jest kojący - Niall, przynieś apteczkę, Zayn - szklankę wody. Styles? Styles dlaczego nie powiedziałeś mi, że ona krwawi?
- Tak pięknie wyglądała śpiąc, że nie chciałem jej budzić.
- Wolisz, żeby się wykrwawiła?

Chłopak przykłada coś do mojej głowy.

- It hurts - syczę. Nagle wszystko zamiera. Patrzą na mnie jak na kosmitę. Trzech stoi, a jeden siedzi obok mnie. Żaden z nich się nie rusza. Czy to dziwne, że mówię? Jestem w 100% pewna, że powiedziałam w dobrym języku.

Pierwszy ożywia się brunet, który mnie opatrywał i wraca do tego co zaczął.

- Przepraszam, postaram się, żeby więcej nie bolało.
- Co mi zrobiliście?? - pytam
- Po prostu nie mamy wprawy w porywaniu ludzi - odpowiada Niall. Rozpoznaję go od razu.
- Porwaliście mnie? - pytam niedowierzając. Niall potrząsa głową. - Świetnie. Myślałam, że tylko Styles jest taki, ale cóż, wy wszyscy jesteście nieźle świrnięci.
- Ej, no bez takich - rzuca się czarno włosy.
- Bez jakich? - pytam.
- Bez obrażania.
- Oh nie - mówię z sarkazmem - Biedny chłopiec, biedny...
- Zayn - podrzuca mi Harry.
- Dziękuję, Haroldzie - uśmiecham się w jego stronę. - Biedny Zayn poczuł się urażony? Aż zrobiło mi się go żal. A nie, czekaj. To tylko mój brzuch. Mówi, że jest głodny - kończę konspiracyjnym szeptem.
- Dajcie jej coś do jedzenia - zarządza brunet siedzący obok mnie.
- Nie, będę już szła - podnoszę się z kanapy, jednak brunet mnie zatrzymuje.
- Ja cię tak nie puszczę.
- Ale ja chcę, ja muszę iść. Na własną odpowiedzialność.
- How old are you?
- Enough.
- Dałbym jej z 10 - mówi wciąż urażony Zayn.
- Jak dla mnie ma 16 - Niall wchodzi do salonu z dwoma talerzami kanapek. - This for you, this for me - podaje mi jeden talerz, a z drugiego sam wcina kanapki.
- 18? - zgaduje Harry. Brunet patrzy na mnie wyczekująco. Przełykam jedzenie i odpowiadam:
- W czerwcu miałam 16 urodziny - było to stosunkowo nie dawno biorąc pod uwagę, że mamy początek lipca.
- Zgadłem - krzyczy Niall - Więc co dostanę?
- A kiss - odpowiada uradowany brunet, nim się orientuję blondyn podsuwa mi swój policzek pod usta. Captain Evil twierdzi, że tak trzeba, ale ja nie jestem pewna.
Na mój ratunek przychodzi Harry, który komicznym ruchem odsuwa ode mnie Niall'a.

- Łapy precz od mojej damy, nędzny plebsie! - woła stając w bohaterskiej pozie. Wybuchamy niekontrolowanym śmiechem. Niall i Harry tarzają się po podłodze.
Jednak wszyscy cichną.
Dzwoni telefon.
- To Louis! - widzę panikę w oczach Niall'a.
- Don't answer the phone - mówi Zayn.
- W końcu trzeba będzie z nim porozmawiać! - oburza się brunet, którego imienia wciąż nie znam.
- Ale ten koniec nie musi być teraz!

- Follow me - prosi Harry i cicho wymykamy się z salonu. Jestem sama z Harry'm Styles'em! Sam na sam z Harry'm! Serce bije mi jak oszalałe. Nie wiem tylko czy to dlatego, że się tak bardzo śmiałam, czy dlatego, że jestem z Harry'm.
Chłopak zamyka drzwi jakiegoś całkiem pustego pokoju.

- Can we start again? - pyta. Nie potrafię oprzeć się jego oczom. Są piękne.
- Yup.
- Hey I'm Harry
- Hi I'm Mary  - brzmi to okropnie banalnie, ale w głębi serca wiem, że to coś niesamowitego i bardzo ważnego dla naszej dwójki.
- Tell me something about you.
- Like what?
- Your favourite colors?
- Black and pink - Harry przybliża swoją twarz do mojej.
- You're so cute - czuję, że się rumienię. Wiem, że muszę uciec z tej sytuacji. Muszę uniknąć pocałunku.
- I'm an artist - mówię odsuwając się od niego.
- Więc... czym się zajmujesz skoro jesteś artystką?? - podejmuje ten temat.
- I play oboe, guitar and piano and I can paint.
- I play guitar too - uśmiecha się i splata nasze palce. Jest mi tak miło, że sama nie wiem dlaczego, ale chcę go pocałować. Teraz to ja przybliżam swoje usta do niego. Nasze wargi są oddalone od siebie o kilka milimetrów, gdy Niall wchodzi do pokoju.
- Liam chce... Ugh. Chyba w czymś przeszkodziłem. Jak skończycie to zejdźcie na dół - śmieje się głupkowato i z powrotem zamyka drzwi. Harry jest wściekły, że nam przeszkodzono, ale ja i tak cmokam go w usta. Chłopak jest zaskoczony.
- Nikt, nigdy nie wrócił do pocałunku, gdy mi go przerwano - mówi. Robi mi się trochę dziwnie. Zrobiłam coś źle? Tak to jest jak jest się w czymś nowym. Jak na przykład rozmowa z ludźmi. Ciekawe ile razy Harry się całował. Styles to pierwszy chłopak, którego dotknęłam swoimi ustami. Lepiej, Styles to pierwszy chłopak, któremu otwarcie się podobam. I chyba jest chory psychicznie lub ślepy, że lubi taką nieinteresującą postać jaką jestem jak ja.


_______________________________________________________
hura!!!
ciekawe kto nabrał się na ten tytuł?
taka nie dobra ja :p
Buehehehehehehehehehe (diaboliczny śmiech :))
no to ile kom na następny???
liczę na was :*

poniedziałek, 20 stycznia 2014

8. Kidnapping.

Rozdział dla: Katie Jankowska

*Zayn*
Ja, Liam i Hazza siedzimy w budynku na przeciwko księgarni, który jest małą, miłą restauracją.
Niall już do nas jedzie.

Z każdą minutą czuję to miłe podekscytowanie, gdy zbliża się upragniona godzina.

- Musicie uważnie słuchać. Jak powie, że mnie chce to będzie dobrze, a jak nie to wy wkraczacie do akcji.
Plan Harry'ego jest prosty.

Chłopak ma mikrofon w klapie swojej marynarki. Będziemy słyszeć całą ich rozmowę. Jeżeli ta dziewczyna zgodzi się na bycie z Harrym, to będzie dobrze, ale jak się nie zgodzi, to ja i Liam mamy ją zwinąć i przewieźć do domu Harrego, autem Nialla.

Strasznie się ucieszyłem jak się dowiedziałem o tej akcji. Przygotowałem nawet specjalny środek nasenny, gdyby była zbyt ruchliwa.

Horan parkuje swoje czarne BMW centralnie przed wejściem, mimo komentarzy jakiś ludzi przed restauracją, zostawia tam samochód.

Wchodzi do środka i się rozgląda. Harry macha do niego.

- Siema głąbie! - mruczę.
- Jak się czuję Gi? - pyta Harry. Młody, niepoprawnie romantyczny, zagubiony w sobie Harry.
- Siema. Dobrze, Tom się nią opiekuje... - obaj z Hazzą spuszczają głowy.

Chyba jestem jedynym facetem przy tym stoliku bez problemów miłosnych. Mam Perrie od bardzo dawna i kocham ją nad życie. Teraz nawet planujemy ślub. Jest całym moim szczęściem. Nie mówiłem jeszcze o tym chłopakom bo nie chcę ich bardziej zdołować. Nie teraz. Nie po tym co zrobił Louis.
Niall z Harry'm stracili trochę radość życia. No i obaj zazdroszczą Tom'owi miłości. A ile ja bym dał, żeby być choć w połowie tak przyjazny jak on. Dziewczyny kleją się do niego przez okulary ( pewnie wiecie, co mówiła Marylin Monroe o okularnikach w "Pół żartem, pół serio") gitarę, ukulele i styl.
Trochę jak rozczepany romantyk.
No i Tom pisze świetne piosenki. Nie wpadłbym na połowę tekstów, które on wymyślił (np. Irresistible).
A ja? Wyglądam jak kryminalista i nie wzbudzam tym zbytniego zaufania u lasek. To, aż dziwne, że Perrie się we mnie zakochała.
O tej porze restauracja jej prawie pusta.
Jestem tak padnięty, że nie miałbym siły nawet na jeden, głupi autograf.
Dopijam czarną, fusiastą kawę i zbieramy się do wyjścia.

Obserwujemy jak Mary zamyka księgarnię.
Ubrana jest w dość modną ostatnio, flanelową, kraciastą koszulę, czarne dżinsy i buty na wysokich platformach. Wygląda dokładnie tak, jak wyobraziłbym ją sobie, gdybym wiedział, że pracuje w księgarni. Chociaż może odjął bym parę kilo.

*Mary*
- Nie zadzwoniłaś! - słyszę za sobą czyjś głos. Pięknie Mary, w końcu cię znaleźli. - Wiesz, że ja nie omal postradałem zmysły? Martwiłem się o ciebie - wysoki chłopak wysiada z czarnego samochodu zaparkowanego na ulicy i obejmuje mnie ramieniem. - Nigdy więcej mi tak nie zrobisz. Och co ja mówię, ja cię już nigdy nie opuszczę. Zawsze będziemy razem.
- What? - dziwię się. - Wait - zrzucam jego rękę z moich ramion i odwracam się do niego twarzą. Czyli oni nie chcą mnie zabić. Tu chodzi tylko i wyłącznie o Harrego, który patrzy na mnie naiwnymi, zielonymi oczami. Cierpliwie czeka, aż powiem to co zamierzam. Budzę Captain Evil w mojej głowie. Jest chętna do zrobienia awantury, ale ja muszę ostudzić jej zamiary.
- Znasz mnie może z 5 minut i już planujesz mi życie? - pytam. -  Nie wszystko jest takie łatwe i barwne jak u ciebie. Cały świat nie kręci się w okół niesamowitego, śpiewającego Harrego. Są ludzie, chociażby ja, których gówno obchodzi co ty i twoi superhiperzajebiści przyjaciele robicie - dajesz Mary, dasz sobie radę. Skończ z tym, zanim się zacznie. -
Ugh. Rozumiem, że to twoja praca, ale nie mieszaj mnie w to. Chcę być zwyczajną osobą, chcę dojść do czegoś w życiu za pomocą swojej własnej, ciężkiej pracy. I ja na prawdę o ciebie nie dbam, Styles. Jesteś mi tak samo obojętny jak to co się będzie działo w Anglii jak stąd wyjdę.
Harry - nagle moje zdeterminowanie ustępuje - ja się nie przywiązuję - Co się dzieje? Co jest nie tak? Dawaj, opieprz Harrego!
Niespodziewanie moja ręka opada na jego klatkę piersiową. Jest dużo wyższy mimo, że ja mam swoje pięcio-centymetrowe creepers'y. - znikam zanim ktoś zdąży się przyzwyczaić do mojej obecności - kłamię. Jezu, Mary co tu robisz??
- You can stay with me - mówi chłopak wpatrzony w moje oczy - I will protect you - bierze moją dłoń w swoje dłonie -
Mary, you have no choice. You must be with me. Together will be better.
- Nic nie rozumiesz - mówię. Czy to tak trudno ogarnąć? Jedno krótkie 'nie'? - Mnie jest dobrze tak jak jest. Bez ciebie - mówię dosadnie, tak żeby zrozumiał.
- Skoro tak - Harry spuszcza głowę. To, aż dziwne, że ustąpił tak szybko.
- Następnym razem, to ty bierz numer od dziewczyn - wołam wesoło odwracając się.
- Nie będzie następnego razu.

______________________________
przepraszam dopiero wróciłam ze szkoły :p
taki tytuł xd
adekwatny :)
następny rozdział koło środy jeśli będzie 20 komentarzy :)

tak.

zapraszam również na drugiego bloga:
http://allyouneversaytome.blogspot.com/
i na
http://nialllovebigos.blogspot.com/
gdzie za niedługo pojawi się mój pierwszy imagin :)
ZOSTAŁAM WSPÓŁBLOGERKĄ!!!


                                        na koniec łapcie mojego chłopaka <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3



niedziela, 19 stycznia 2014

7. Tom is amazing!

Rozdział dedykowany:
Catalina Panterra

*Niall*
- You killed her! - krzyczę przerażony.
- Easy, Niall! Ona dostała tylko po głowie. Co z tego, że patelnią? Wolałeś ją pieprzyć?
- Nie, ale ona wygląda na martwą!
- Have you ever seen someone dead?
- Nie.
- Jest niezła, wyliże się - Liam prycha i odnosi patelnię do kuchni.
- Jesz coś? - zrywam się na równe nogi. Niosę mu pizzę, którą przyniosła Jen.
To trochę chamskie, ale siadamy przed telewizorem i jemy, a ona leży na podłodze.
Siedzimy do późna, a potem Liam bierze Jennifer i odwozi ją do jej domu.
Rano tj. koło 14 dzwonię do Harrego by dowiedzieć się czy ktoś do niego nie dzwonił.
- No, Niall...but...but...I think I lost my iPhone - moje czoło uderza o ścianę.
- Szukaj go! - rozkazuję. Debilizm tego idioty mnie przerasta, niby jak ta dziewczyna miała się z nim skontaktować?
- Niall mam go! O kurczę wyłączony!
- Harry, jak to jest możliwe, że my ze sobą rozmawiamy? - pytam.
- Dzwonisz na domowy Zayn'a - odpowiada. Zaskoczony patrzę na ekran. Rzeczywiście.
- Dobra stary, zadzwoń jak będziesz coś miał.
Odkładam telefon i idę coś zjeść.
Wyciągam składniki na moją ulubioną 10 piętrową kanapkę, gdy słyszę dzwonek do drzwi.
- Serio? Akurat teraz!!
Otwieram drzwi.
- Hey! - mówi stojąca przed wejściem dziewczyna. Jestem bardzo zaskoczony, a na dodatek mam na sobie same spodnie.
- I know you? - pytam drapiąc się po głowie.
- No, but I want to talk with you about Mary! - tłumaczy i wchodzi do środka. Zatrzaskuję drzwi.
- I know her? - pytam jeszcze bardziej zdziwiony.
- Harry left a letter for her yesterday at book shop on Leopold Road.
- So that was her?
- Yeah.
- Czyli poszukiwania zakończone! - uśmiecham się.
- Tak, ale nie do końca, bo Harry nie odebrał żadnego z  tych telefonów.
- Wiem. Zgubił swojego iPhone'a.
- Oh! - wyrwało jej się. Była przy tym tak zaskakująco frapująca, że nie mogłem oderwać on niej wzroku - To może ja dam ci numer Mary i wy do niej zadzwonicie?
- Jasne! - wypisuje szybko cyfry na moim iPhone. Jej długie blond włosy opadają na oczy. Kątem oka zerkam na zegar na ścianie. Co ku*wa, już tak późno? Muszę ją wywalić! Znaczy przeprosić! - A teraz - mówię, gdy oddała mi już mój telefon - nie chciałbym być niegrzeczny, ale musisz już iść bo jestem umówimy z Tom'em Fletcher'em...
- Tym z McFly? - rozwesela się.
- Dokładnie.
- O matko! - piszczy. Co z tymi dziewczynami jest nie tak? Dlaczego na mnie tak nie zareagowała? - Mógłbyś go ode mnie pozdrowić czy coś? - jej oczy błyszczą jak diamenty. Niby jak mam jej odmówić?
- Tak, jasne.

Mówię Harremu, że mam tę dziewczynę i jadę do Tom'a.

Parkuję na podjeździe jego domu w Północnym Londynie.
Wchodzę tam jak do siebie, bo wiem, że tak można.
W kuchni siedzi Giovanna, żona Tom'a i jego siostra Carrie.
 - Cześć dziewczyny - wołam biorąc zielone jabłko z talerza.



- Cześć Niall, Tom zaraz przyjdzie. Pojechał do apteki po coś na ból głowy.
- A możesz? - pytam Giovanny - W twoim stanie..
- To tylko aspiryna. Dziecku nic nie będzie.
- Jestem! - woła Tom od wejścia.
- Niall przyszedł - mówi Carrie. Gdybym nie wiedział, że oni są rodzeństwem, nigdy bym nie zgadł.
- Cześć stary - Fletcher klepie mnie przyjacielsko po plecach, a potem idzie do swojej żony podaje jej tabletkę i szklankę wody.

To takie niesamowite. Oni od 16 lat są razem, poznali się, gdy Tom miał 13. Też chciałbym takiej miłości, ale ja to się chyba nie nadaję. Jeszcze w swoim życiu nie spotkałem dziewczyny, która miałaby i ciało, i umysł. Dziewczyny, w okół których muszę się obracać są tępe, płytkie i tak na prawdę nie są ładne. Głównie to wychudzone modelki w skąpych strojach. Może bogate i sławne, ale brakuje im tego ciepła, które mają normalne dziewczyny.

Potem idziemy do domowego studia, czyli takiego jakby pokoju Tom'a.
Siadamy na krzesłach, a ja zaczynam opowieść o Harrym i Mary. Fletcher słucha uważnie i nie przerywa.
- Za nim do ciebie przyjechałem rozmawiałem z jej przyjaciółką, podała mi numer Mary. A najlepsze jest chyba to, że obie was kochają.
- Masz na myśli McFly?
- Dokładnie.
- I skąd one są?
- Z Polski?
- Aha. Czy ona umie śpiewać? - zaskoczyło mnie to pytanie.
- Nie wiem - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Widzisz, bo gdyby umiała to mógłbyś ją tu przywieźć, żeby nie czuła się tak... wykorzystywana przez Harrego i moglibyśmy coś pośpiewać, a może nawet nagrać?
- Serio?
- Serio!
- O matko to by było super. Tom jesteś zajebisty! To ja się dowiem i dam ci znać. Będę już biegł! - wystrzeliłem z jego domu jak petarda.
Dostałem 3 smsy. Po jednym od każdego chłopaka, po za Lou oczywiście.
Mamy się spotkać na Leopold Road koło 17, bo o tej porze Mary zamyka księgarnię. Tego Hazza dowiedział się od tej przyjaciółki, gdyż spotkał ją szukając mnie.

_________________________________________________

macie okazję poznać najcudowniejszego gościa na świecie!!!
Przedstawiam wam Tom'a Fletcher'a z McFly <3 <3 <3
będzie o nim i jego rodzinie i zespole jeszcze dużo <3 bo w sumie z nim wiążą się moje pierwsze myśli o Anglii xd
zaczynam dedykować rozdziały xd POSTĘP :p
następnego, też mam i mogę go wrzucić o każdej porze dni i nocy więc czekam na 20 komentarzy :)


sobota, 18 stycznia 2014

6. Please, call me!!


KOMENTUJCIE!!

Koło 7:30 ja i Laura stajemy pod drzwiami księgarni. Rozmawiałyśmy przez całą drogę. O głupotach, ale rozmawiałyśmy to najważniejsze.
Laura i Captain Evil dogadują się lepiej niż ktokolwiek kogo znam. Obie przystanęły na to, że powinnam zmienić styl. Praktycznie przez całą drogę próbowały wymyślić mój nowy image. Tylko one, chcą zrobić ze mnie coś na wzór tego wielkiego, żółtego ptaka z Ulicy Sezamkowej, a ja chcę być czymś bardziej jak Ciasteczkowy Potwór.
- Myślę - mówi Laura grzebiąc w swoim tablecie - że styl vintage byłby dobry.
Ja i Evil przytakujemy pośpiesznie. Czekają nas zakupy. Problem jest taki, że ja ich nie lubię... Zawsze robi mi się nie dobrze i chce mi się rzygać. Wiem, jestem okropna, wybredna i gorsza niż 'francuski piesek', ale taka jestem i nie zamierzam tego zmieniać.
- Przydałoby się schudnąć - mówię, po czym orientuję się, że te słowa powiedzieć chciała Captain. Ogarnia mnie przerażenie. Czuję się jak Melanie z Intruza Stephanie Meyer. To okropne. Evil nie może ogarnąć mojego umysłu bo jest mną. Jest częścią mnie. Zawsze tu była i zawsze będzie. Matko, świruję. Wiem jaka jest sytuacja. Wiem, że powinnam coś zmienić. Powinnam schudnąć. Sama chciałam to powiedzieć. Wszystko jest w porządku.
Emily podjeżdża swoim mini cooper'em pod księgarnię i wita nas już z daleka.
- Emily, this is Laura - wymawiam jej imię po angielsku, tak jak wymawiała je Blake - my best friend.
- Nice to meet you - mówi Em i podaje rękę Laurze. - So.. are you ready?
Wchodzimy do naszego miejsca pracy. W środku pachnie piernikami, a Emily włącza klimatyczną muzykę.
- A to co? - pyta Laura podnosząc małą karteczkę z podłogi. -  'If you are the girl who I met under the Big Ben, plz call me. Harry.'
- Harry? - pytamy z Emily jednocześnie. Podchodzę do mojej przyjaciółki i wyrywam jej kartkę z ręki. Analizuje tekst i nie mogę uwierzyć.
Jak on mnie znalazł? Jak on mnie TU znalazł? Skąd wiedział gdzie pracuję? Jak to w ogóle możliwe?
Niall.
Captain Evil ma rację. To na pewno Niall. Przyszedł po szpiegować. Powiedział Hazzie gdzie jestem.
Ciekawe co teraz? Zabiją mniej od razu czy najpierw wezmą jako zakładnika, a potem zabiją? 
Jezu Chryste! A co jeśli to prawda? Bo niby na co ja nadam się temu zespołowi? Ja nawet dobrze po angielsku nie umiem mówić. Jak ja się dogadam?
Nie dzwoń.
Tak Evil. Nie zadzwonię. Gnę karteczkę w ręce i wrzucam ją do śmietnika.
- Mary - słyszę głos Laury.
- Co? - warczę.
- You should call him - mówi Emily.
- No. - odpowiadam stanowczo.
- Why not? - pyta kobieta patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami. To zabawne ona ma rude włosy i zielone oczy.
- 'Cause I don't like him? No. I hate him. His fucking face, hair and voice. I hate him at all.
- Mary, you don't even know him... Maybe he is nice?
- Pfff... Really? I don't think so. Obviously he's selfish, cheeky, kinda charming and handsome but I don't care.
- He is famous! - dodaje Laura z szerokim uśmiechem.
Mam ochotę jej przywalić.
- Don't you want to be famous? - pyta patrząc na mnie tak, że zachciewa mi się płakać.
Klnę cicho pod nosem i wracam do 'oceniania' książek.
To nie jest tak, że ja nie chcę, bo chcę. Ale nie mogę.

Wystarczy, że moi rodzice byli na tyle naiwni, że puścili mnie praktycznie samą na miesiąc do Londynu.
Oczywiście było im to na rękę. Nie plątam się im teraz pod nogami i oni spokojnie mogą nas przeprowadzić do nowego domu.

Moja młodsza o 10 lat siostra jest aktualnie u babci.

Nie mogę zrobić w okół swojej osoby zamieszania (czyt. ani ja ani Harry nie możemy się do siebie przywiązać, czy co gorsza w sobie zakochać) by potem bez słowa zniknąć.
Hipsterscy 'przyjaciele' odpowiedzieli by jednym pieprzonym akronimem: YOLO, którego sami zapewne zbytnio nie ogarniają, ale takie coś to ze 100 do kolejnego jakże mądrego skrótu SWAG (który, w pierwotnym znaczeniu nie chcąc nikogo obrazić oznacza Secretly We Are Gays).

Z tego wszystkiego wywnioskować można,  że nie chcę skończyć jako nieletnia matka.
Zbyt dużo się tego naoglądałam na MTV.
- Jak ty nie zadzwonisz,  to ja to zrobię! - ostrzega mnie Laura,  a ja wiem,  że ona nie żartuje.
-Możemy porozmawiać w cztery oczy? -pytam.
-Yup - Idziemy na zaplecze.  Emily nic nie mówi i wydaje się mnie rozumieć.
- Jestem pewna,  że wiem co chcesz powiedzieć - wyprzedza mnie Laura - I w pełni się z tobą zgadzam, ale jest jedna rzecz, o której zapomniałaś.
Dobrze wiesz, że powinnaś zadzwonić. Oni mają to wszystko, no wiesz... gitary, perkusje, mikrofony, studia nagraniowe,  kasę. .. chyba zawsze tego chciałaś.
Laura uderza w mój najczulszy punkt tak trafnie,  że nawet Captain Evil nie wie co odpowiedzieć.  Zapomniałam, że Laura zawsze wie więcej.
-Chcesz żebym ich wykorzystała? - pytam podejrzliwie.
-Nie - uśmiecha się bezczelnie - Chcę żebyś na tym zyskała.



________________________________________
Kolejny rozdział!!
pisany jedynie oczami Mary...
co o nim myślicie?
wydaje mi się, że jako tako wyszedł...
zdaję sobie sprawę z tego, że Mary wszystko hejtuje, a na pewno Harrego i całe One Direction, ale spokojnie zmieni się jej :p
nie mogę się doczekać następnego rozdziału, który będzie już JUTRO wieczorem??
kto się cieszy???
KOMENTUJCIE!!

piątek, 10 stycznia 2014

4. I rented a plane and Surprise!

*Niall*

Docieramy do Leopold Road. Biegnę do księgarni, ale drzwi są zamknięte. Harry wyrywa kartkę z małego kalendarzyka, który mam w samochodzie i coś na niej pisze. Gdy chcę przeczytać, odsuwa mnie drugą ręką i przez szparę w drzwiach wrzuca kartkę do środka. 

- Ready - mówi i wsiada z powrotem do auta. Widzę, że pojawiło się w nim trochę nadziei. Ale jak to mówią: nadzieja matką głupich.



- Wynająłem samolot - mówi Harry, gdy Zayn, Liam i ja siedzimy w moim salonie.
- What he's talking about? - pyta mnie Zayn szeptem.
- Harry się zakochał w jakieś turystce - tłumaczę, a Zayn wybucha śmiechem.
- Teraz wyrywa turystki? - porusza sugestywne brwiami.
- A idź ty debilu. Ty nie musiałeś przygarnąć go w nocy, karmić własnym jedzeniem i wozić w samochodzie. Rozumiesz? Wyjadł mi prawie całe żarcie z lodówki i słodycze że wszystkich skrytek jakie znalazł. A historię spotkania tej dziewczyny znam już na pamięć.


- Biedny Niall - Zayn klepie mnie po plecach.
- Great. Harry? - chłopak patrzy na mnie jak małe dziecko - Na noc weźmie cię Zayn.
- Co? - rzuca brunet - Perrie się nie zgodzi.
- Zrób coś żeby się zgodziła bo Harry jest twoim przyjacielem.


*Mary*
Zgubić się w Londynie to chyba rzecz, której nikomu nie życzę. No chyba, że ktoś jest tak genialnym dzieckiem jak ja, że rozróżnia drzewa i dzięki temu potrafi się znaleźć.
Tak więc po godzinie szukania drogi znów znalazłam się na Leopold Road. Stamtąd mam metro więc wiem jak trafić do domu.


Wita mnie Laura siedząca przed telewizorem. Siadam obok niej, a ona podsuwa mi swojego tableta pod nos.


- Nie chcę mi się tego czytać - mówię i odsuwam sprzęt.
- A ja myślę, że powinnaś - zamykam oczy.
- Jestem zmęczona - szepczę i opuszczam głowę. Nie mija nawet 5 minut, a ja zasypiam.


Budzę się koło 1 by zorientować się, że wciąż leżę na kanapie. Wstaję i krokiem zombie udaję się do pokoju. Laura nie śpi, leży pod kołdrą i słucha muzyki.
Ciężko mi stwierdzić co jest nie tak.
Żadna z nas nie jest zbytnio otwarta, a ja to w ogóle jestem aspołeczna. Nie bardzo, ale jestem.
Captain Evil twierdzi, że to wszystko przez to, że jestem gruba. I chyba jestem.
Nie chodzi mi o to, że nie jestem tzw. skinny. Ważę ponad 70 kg. Mam nadwagę, którą traktuję jako swój atut. W każdym razie WIEM, że jestem gruba i że powinnam coś z tym zrobić. Jednak moje lenistwo bierze górę. 


- Mrs. Styles zdecydowała się udać do łóżka? - zaczepia mnie Laura. Uśmiecham się. Jestem zbyt zaspana by kontynuować rozmowę.
- Oj, Mary, Mary. Ja i Evil musimy coś z tobą zrobić.



5. I don't want to have sex with you!

 *Zayn*

Wiem, że Perrie nie śpi. Wiem, że na mnie czeka. Oczami wyobraźni widzę jej wytęsknione ciało i to sprawia, że mój żołądek zwija się z podniecenia. W porę uświadamiam sobie, że z tego nici bo jest z nami Harry.
Biorę Hazzę na ręce (nie wiem czemu mam wrażenie, że ta popieprzona miłość zjebała mu mózg) i idę w stronę domu.


- Zayn? - słyszę mój ukochany kobiecy głos.
- Perrie! - wołam radośnie.
- Zayn, czekałam tak sobie na ciebie myśląc o tym co ubrać skoro tę noc mamy spędzić razem, ale... Harry?
- Cześć - rzuca mój przyjaciel bezczelnie. Czyli nagle mu się polepszyło? Świetnie. To może już wróci do siebie, gdziekolwiek to jest.
- Zayn, czy jest coś o czym powinnam wiedzieć? - moja dziewczyna splata ręce na piersiach. Mam ochotę rzucić się na nią i całować, ale z Harry'm na rękach nic nie zdziałam.
- Odstawię go tylko na górę i do ciebie wracam - obiecuję i zaczynam wspinaczkę po schodach.
- Czy nie mógł wziąć go ktoś inny? - pyta najpiękniejsza istota na ziemi - No nie wiem Liam, Niall, Lou...macie tam kogoś więcej?
- Oh, Pezz. Dobrze wiesz, że Louis jest wściekły na Harrego, Nialla ogarnął ból dupy, bo Harry zjadł mu całe słodycze, a Liam... - wiem, że moje tłumaczenie nie przekonuje mojej ukochanej - Niall powiedział Harremu, że u mnie nocuje, a ją nie potrafiłem mu odmówić - mówię zgodnie z prawdą uśmiechając się szeroko.
Perrie kiwa głową, uśmiecha się i wraca do kuchni.


Za to ją kocham. Rzucam Harrego na łóżko w pokoju gościnnym i biegiem wracam do mojej narzeczonej.



- Harold fall in love - mówię ba mam nadzieję, że ona zrozumie. Dziewczyna potrząsa głową i podaje mi kubek z herbatą. Siadam obok niej na krześle przy kuchennym stole. - The problem is: He don't know her. 

*Niall* 
Dzwoni do mnie Louis. 
Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Nie teraz. Nie tak wcześnie. 
Szczęście jest chyba takie, że Harry zachowuje się jakby nie istniało nic po za tą dziewczyną. 
Z Harrym ciężko jest stwierdzić co się wydarzy, ale takiego szoku się nie spodziewam. Może i... ta Mary (jeżeli to w ogóle była ona) jest ładna i jest brunetką, ale na pewno nie jest w jego stylu. Nie jest jakąś mega chudą, mega dziwną, trochę straszną i sławną laską jak te ostatnie "zdobycze" Harolda.




Nagle z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek mojego telefonu. 
- Odczep się Lou! - warczę do słuchawki nie patrząc na ekran. 
- Miło Niall, że tak serdecznie mnie witasz.
- Oh, it's just you Jenn - mówię trochę zakłopotany.
Czego ona ode mnie chce?
- Are you alone, Niall? - pyta niskim, okropnie pociągającym głosem. bardzo trudno jest mi myśleć racjonalnie. 
- Yup - sapię. Dziewczyna wybucha perlistym śmiechem. 
Nie można powiedzieć, że wybucha bo tak nie jest. To brzmi bardziej jak rozsypywanie korali. 
- Can i visit you? - pyta - Przywiozę pizzę i coś do picia - wiem, że to głupie, ale każdy kto zaoferuje coś do jedzenia jest przeze mnie miło widziany. 

Po półgodzinie dziewczyna stoi przede mną ubrana w krwisto-czerwoną sukienkę. 
- Niall - woła, a jej czerwona szminka odbija się na moich ustach. Pocałunek jest długi i trochę męczący jak dla mnie, człowieka, który tego nie lubi. 
Po za tym Jennifer nie jest osobą, którą kocham TĄ miłością i jak na razie takiej nie ma. :c 
Dziwię się Harremu, że tak szybko się zakochuje, to aż troszkę chore. 
Zresztą sam Styles ostatnio zachowuje się cokolwiek dziwnie.

- Ekhem - wyrywa mnie z zamyślenia głos Jennifer.
- A tak jasne... - mówię i odbieram od niej 3 pudełka pizzy i butelkę czerwonego wina.

Gdy zasiadamy na czarnej kanapie w moim salonie wiem, że ja i Jenn mamy inne pomysły co do spędzenia tej nocy.

- I don't want to have sex with you! - mówię prosto z mostu.
- It's not a problem - mówi w moje włosy siadając okrakiem na moich kolanach. Całuje moje usta tak zachłannie jakby nigdy wcześniej się nie całowała. 

Niestety (Okropnie jej współczuję, że wybrała właśnie mnie. Nieuczuciowego idiotę, na którego nie działa jej urok, ciało i pocałunki.) nie rusza mnie jej porządnie i jest trochę wkurzająca. 

Wiem, że nie będzie chciała przestać, ale ja nawet nie chcę zaczynać.
Przypominam sobie, że Jennifer mówiła kiedyś o swoim słabym punkcie. Miejscu dzięki, któremu mozna ją znokautować.  Jednak im bardziej wytężam mózg tym bardziej nie mogę sobie przypomnieć gdzie to było.

Zdążam jeszcze wysłać sms'a do Liama, zanim Jennifer zdejmuje sukienkę. 


___________________________________________
Huehuehuehue
tego się nie spodziewaliście! połączyłam 2 rozdziały w jednym. #takaszalonaja
Pozdrawiam osoby, które będą to komentować xd
Bo ja się już boję. 
tak więc następny jak go przepiszę :) 

+ Liebster Awards!! 
Zostałam nominowana po raz 1 na tym blogu, ale w sumie to chyba 4.
Pięknie dziękuję za ten zaszczyt: http://druga-szansa-opowiadanie-1d.blogspot.com/
Pora odpowiedzieć na pytania:
1. Do kogo masz największe zaufanie? 
Ugh. Nie mam pojęcia. Obdarzam zaufaniem wielu różnych ludzi i ja szczęście nikt mnie jeszcze nie zranił :3

2. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?

Toy Story i Potwory i Spółka :) Kocham to nadal i oglądam z moją siostrą. 

3. Gdzie chciałabyś spędzić tegoroczne wakacje?

Oczywiście UK, ale jest mega wielka szansa, że wyjadę do USA do New Jersey do mojego Irlandzkiego wujka. (zawsze mnie to śmieszy xd).

4. Ulubiona piosenka (oprócz 1D)?

heh. Nie słucham One Direction w ogóle xd
Moja ulubiona aktualnie to The Neighbourhood - Sweater Weather 
no i piosenka od której się uzależniłam (przez mojego chłopaka, który nawet nie wie, że na go kocham xd no i mieszka w UK xd)
Arctic Monkeys - Why'd you only call me when you're high. 

5. Jaki jest twój styl?

Och <3 Tak okropnie chciałabym mieć jakiś sensowny styl, bo z tym to rożnie. Podoba mi się vintage, grunge style itp. 

6. Twój ulubiony aktor/aktorka?

 Josh Hutcherson

7. Jak byłaś mała to bawiłaś się lalkami czy samochodzikami?

I tym, i tym xd

8. Umiesz grać na jakimś instrumencie?

Umiem na oboju, pianinie i gitarze. I coś tam na skrzypcach :)
9. Ulubiony kolor?
czarny i różowy

10. Jaki masz telefon?

HTC Wildfire s i działa zajebiście i go kocham. Kiedyś miał imię, ale zapomniałam.

11. Miałaś kiedyś wakacyjny romans?

Nie. lol w ogóle nie miałam żadnego i się w to nie bawię. Nie ogarniam co się wokół mnie dzieje. 


Nominuję:
1. http://because-of-your-love.blogspot.com/
2. http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com/
3. http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/
4. http://secret-place-heartbreaker.blogspot.com/
5. http://very-crazy-duo.blogspot.com/
6. http://strongharrystyles.blogspot.com/
7. http://ostatniechwile.blogspot.com/
8. http://milosclubizaskakiwac.blogspot.com/
9. http://pain-and-fear-story-of-my-life.blogspot.com/
10. http://bad-angel-niall.blogspot.com/
11. http://all-our-life.blogspot.com/


 Moje pytania: 

1. Co myślisz o Miley Cyrus?
2. Której tzw. "gwiazdy" nie lubisz?
3. Masz w domu telewizor?
4. Ulubiony przedmiot?
5. Lubisz tańczyć?
6. Z jakiej przeglądarki korzystasz?
7. Ulubiony filmik na You Tube?
8. Ulubiony koleś z 1D?
9. Ulubiona piosenka?
10. Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
11. Ile masz lat?







niedziela, 5 stycznia 2014

3. Strange Accent, Hot Amt Coffee Cup & Short Hair

*specjalnie dla Nikola Horan pojawiają się zdania po angielsku, ale jest ich mało bo żywcem nie miałam pojęcia co napisać*

Mija trzeci dzień, a Laura nadal nie ma pracy. Wiem, że nawet nie jest chętna by nawet szukać, ale proponuję, że zapytam Emily o jakąś posadę. Obie mamy po 16 lat więc nie powinno być problemów, skoro Em chciała nastolatki.
Tym razem jadę do pracy metrem. Z milionem innych ludzi. Różnych ludzi. Od biznesmenów i tego typu innych men'ów do bezdomnych śpiących na siedząco.
Przez cały czas zwija mnie w brzuchu, że zapomnę wysiąść albo coś równie głupiego. Oczywiście wysiadam na dobrej stacji. Dochodzę do księgarni, ale jestem trochę przed czasem. Siadam na murku i czekam na Emily.

- Cześć Mary - nie mam dużo czasu na myślenie bo zjawia się moja szefowa.
- Cześć - odpowiadam
- Wiem, że jest wcześnie by o tym mówić i w ogóle, ale chciałabym móc zostawiać ci klucze, pozwalać ci otwierać i zamykać sklep. Wiem, że nie znamy się zbyt dobrze, ale ci ufam - zastanawiam się czy Emily robi dobrze. Czy ma rację ufając mi? Na jej miejscu nie zawierzałabym sobie. Nie tak szybko. Mam 16 lat i jestem Polką.
Nie wiem czy to coś tłumaczy, ale mam nadzieję, że tak.

- Emily? - pytam, gdy wchodzimy do środka.
- Tak? - pyta kobieta.
- Czy szukasz jeszcze kogoś? Jakiegoś pracownika?
- Masz kogoś na myśli?
- Moja przyjaciółka szuka pracy.
- Skoro jest twoją przyjaciółką - uśmiecha się kobieta - Przyprowadź ją jutro - wysyłam sms'a do Laury.


*Niall*
Jestem głupi, że się na to zgodziłem. Obydwaj jesteśmy głupi, że siedzimy w tym samochodzie. Ja prowadzę, a Harry obok mnie z mapą na kolanach.

- Let's start in Westminster - dyryguje mną Harold. Mimo, że jest ubrany nadal wygląda dziwnie.
Połączył kratę z paskami. Gdybym nie pomógł mu znaleźć drugiego buta, ubrał by dwa różne.
- Harry myślisz, że ona nadal stoi pod Big Ben'em? - pytam że śmiechem. Chłopak przetwarza moje słowa i mierzy mnie mnie wzrokiem.
- Nie? Hello? Na noc musiała gdzieś iść.
- Opisz mi jak ona wyglądała, jakieś znaki szczególne?
- Yeah. Strange accent...
- American?
- Nie. Taki...
- French? Spanish?
- No. I'm not sure but I think... I've never heard it before.

Zaczynam mieć wątpliwości czy ta niesamowita dziewczyna nie jest przypadkiem wynikiem jakiejś choroby Harrego.

- Masz gorączkę? - pytam przykładając dłoń do jego czoła.
- A idźże zboczony zboczeńcu! - krzyczy Harry podciągając nogi do do brody.
- Coś ty taki dziki? - pytam.
- Przecież wiesz - mówi Harry z szerokim uśmiechem - Za to mnie wszyscy kochają.
Kręcę przecząco głową, ale Hazza  mnie nie widzi. Jest już w swoim "dzikim" świecie.
Plan Harrego jest prosty i niewykonalny.
Niby jak mamy przeszukać cały Londyn w poszukiwaniu tej jedynej? W tym mieście jest kilka milionów ludzi, a my i tak nie wiemy czy ona wciąż tu jest.
Obaj zakładamy okulary przeciwsłoneczne (+ 50 do lansu) i ruszamy do akcji.
Mam z tego niezły ubaw. Twarze zaskoczych brunetek są niesamowicie śmieszne.
Jego dziewczyna jest brunetką. Harry twierdzi, że miała krótkie lub spięte włosy.

- Miała kubek z Amt Coffee - informuje mnie Styles.

Biorąc pod uwagę, że Amt jest po drugiej stronie Tamizy i że większość wychodzących ze szpitala św. Tomasza ma taki kubek decydujemy się tam zajrzeć.

- Dzień dobry - mówię do ciemnoskórej kobiety w recepcji szpitala.
- Dobry - odpowiada.
- Czy była tu wczoraj dziewczyna? - pytam zdając sobie sprawę, że moje pytanie jest głupie.

Kobieta śmieje się ze mnie.
- I to nie jedna - odpowiada.
- Brunetka, krótkie włosy, dziwny akcent - odzywa się Harold. Kobieta mierzy mnie go wzrokiem, a potem wpatruje się we mnie czymś w stylu "czy to żart"?

Biorę ją za ramiona i odchodzimy na taką odległość by Harry mnie nie usłyszał.

- To bardzo ważne dla niego. Widzi pani jak on wygląda? Czy ona tu była?
- Miałam wczorajszą zmianę, jednak nie przypominam sobie - odpowiada.
- Dziękuję - wracam do Hazzy. On patrzy na mnie naiwnymi oczami szczeniaka, a ją czuję się tak jakbym musiał powiedzieć mu, że Świętego Mikołaja nie ma.
- Chodź Harreh. Sprawdzimy w kawiarni.

Miła, ładna blondynka, z dużym biustem mówi, że widziała taką dziewczynę. Była z chłopakiem, wydawał się od niej o wiele starszy.

- Tak, miała obcy akcent.
- Jakby polski! - krzyczy inna dziewczyna z zaplecza - Wiem, bo mieszkałam dwa lata z Polakami.
- Mówisz, że to Polka? - pyta Harry - Niby gdzie to jest?
- Latte and three chocolate cupcakes, please! - płacę i przypominam sobie, że dziewczyna z księgarni też była Polką. Jak to jest, że nie mogę o niej zapomnieć? Przecież ona nawet mi się nie podobała...
- Chodź. Sprawdzimy jeszcze jedno miejsce.
_________________________________________________
ugh. jest trzeci rozdział :p
kto się cieszy???
ja bardzo :p
jak widzieliście dodałam parę zdań po angielsku (+100 do hipsterstwa)
no ale sami chcieliście
6 komentarzy następny bo mam już gotowe ;3